30 czerwca 2014

Nowa Podróż, Nowa historia...


Założyłam tego bloga w sierpniu 2011 roku. Jego głównym celem było informowanie moich znajomych i rodziny na temat mojej podróży, czy też przeprowadzki do Meksyku. 
W samym "Świecie ludzi kukurydzy" (taką też nazwę nosił mój blog w tamtym czasie) spędziłam, razem z moim mężem, niecałe półtora roku, Jeśli ktoś ma ochotę poznać tą historię, zapraszam do postów z 2011 i 2012 roku.

Po powrocie do Polski mój blog "umarł śmiercią naturalną", co wydawało mi się rzeczą całkowicie naturalną. Podróż dobiegła końca, chilanga polaca opuściła ziemię Azteków - nie ma już o czym pisać. 

Jednak teraz, ponad trzy lata od pierwszego wyjazdy do Meksyku i tak naprawdę mojej pierwszej prawdziwej podróży, zaczyna się  moja nowa przygoda. Co prawda już nie tak przewrotna i zdecydowanie krótsza niż ta poprzednia, ale na pewno równie emocjonująca.

Zapraszam na relacje z przygotowań, jak i z samej podróży! 


Mexico 2014

data:  12.09-01.10.2014
trasa: Wrocław-Malaga-Madryt-Gwatemala-Mexico City-Gwatemala-Madryt-Paryż-Wrocław


Dostaliśmy z mężem 3 tygodnie urlopu, obiecaliśmy sobie, że w tym roku odwiedzimy jego rodzinę. Wstępnie plan zakładał wyjazd na święta Bożego Narodzenia. Jednak w związku z tym, że mój argentyński kolega z pracy od ładnych paru lat nie był w domu na święta, postanowiliśmy przenieść wyjazd z grudnia na wrzesień, tak aby mógł on odwiedzić w końcu swoją rodzinę na święta.

To by mniej więcej wyjaśniało dlaczego tak krótko i dlaczego we wrześniu.
Ale dlaczego nie lecimy prosto do Mexico City? Przecież można kupić bilety z Warszawy z jedną przesiadką do Stolicy Meksyku. 
No tak, można..., ale po co? ;) 

Prawda jest taka, że planując wyjazd we wrześniu i mając bądź co bądź ograniczony budżet, musieliśmy znaleźć jak najtańszą opcję przelotu. Tak więc czatowaliśmy na promocje lotnicze do Mx, jednak jedyne jakie się pojawiały na horyzoncie, chociaż niezwykle atrakcyjne (mniej niż 1000zł w dwie strony wow), były promocjami last minute, z wylotem za tydzień. No nie oto nam chodziło. 
Aż któregoś dnia mój mąż znalazł świetną promocje na przeloty do... Gwatemali! hmm... no przecież z Gwatemali do Meksyku już jest znacznie bliżej niż z Wrocławia. Dodatkową zachętą była "wizja" plaży w Maladze i Wieży Eiffela w Paryżu (bo tak wyglądał plan wylotu z i powroty do Europy). Skusiliśmy się! 

I tak za nieco ponad 500 euro wylądowaliśmy z biletem z Malagi do Gwatemali i z Gwatemali do Paryża, zastanawiając się co zrobić z resztą trasy?  

2 komentarze:

instrukcja dodawania komentarzy dla niezarejestrowanych u góry po prawej :)